W naszych duszach od zawsze „grały” latynoskie dźwięki i niewytłumaczalnie ciągnęło nas do Ameryki Południowej. W mojej głowie roztaczała się wizja magicznego peruwiańskiego Machu Picchu spowitego we mgle, z zakątków którego szeptem docierały odgłosy starych dziejów, życia Inków i ich tajemnic. Na własnym ciele czułam wilgoć lasów deszczowych otaczających Zaginione Miasto, a od której kręciły mi się włosy.