Opuszczaliśmy Golubac przyjemnie usatysfakcjonowani ugoszczeniem w 100-letnim domu oraz przez atrakcje, jakie dostarczył nam Park Narodowy Djerdap.
Kierując się z Macedonii Północnej na Polskę przez Serbię, odbijamy lekko ku granicy z Rumunią, do Parku Narodowego Djerdap - największego w kraju.
Nigdy nie przepadaliśmy za zbyt popularnymi miejscami turystycznymi. Unikaliśmy ich w sezonie, próbując ewentualnie odkryć ich czar w mniej obleganych terminach.
Macedonia Północna ma fascynującą i zróżnicowaną tożsamość. To miks dziedzictwa bałkańskiego, śródziemnomorskiego, greckiego, rzymskiego i osmańskiego (tureckiego).
Gdy po raz pierwszy ujrzałam fotograficzne obrazy z tego miejsca, przecierałam oczy, czy to oby na pewno Bałkany a nie wietnamskie czy tajskie krajobrazy.
Uraczeni północymi atrakcjami czarnogórskiego wybrzeża kierujemy się na południe, do Starego Baru.
Słynny Stari Most w Mostarze widziałam chyba na setkach zdjęć na długo przed tym, jak pojawiliśmy się w tym największym mieście Hercegowiny.
To, że podróżowanie poszerza horyzonty, uczy nowych kultur, zachowań, pozwala na własne oczy zobaczyć odmienność świata, poczuć bryzę morza z innego kontynentu, chłód zimy na innej półkuli, porównać kolor skóry drugiego człowieka, odmienną tonację języka, charakter ludzki typowy dla danego regionu, wiemy wszyscy.
Z wizą kanadyjską w paszporcie, przekraczaliśmy znany nam most nad Niagarą z większą pewnością. Lada chwila oczekiwaliśmy na stacji autobusowej w Niagara Falls po stronie Kanady na autobus do Toronto, skąd odebrać nas miał mój dawno niewidziany kolega z podstawówki - Marcin. Nie widzieliśmy się więcej czasu niż się znaliśmy, ale bardzo się przyjaźniliśmy jako dzieci. Zatem samo oczekiwanie było bardzo emocjonalne.
Po 5-ciu latach nieobecności na tej pięknej i największej na Morzu Śródziemnym wyspie, uznaliśmy, że czas ponownie ją odwiedzić. Pomysł na ten akurat kierunek wakacyjny, standardowo w naszym wykonaniu, padł spontanicznie i na organizację wyprawy mieliśmy około miesiąca.