Można by powiedzieć, że wychowałam się nad morzem, bo spędzałam tam jako dziecko, a potem nastolatka całe wakacje letnie. W Darłowie (pod Koszalinem) miałam babcię, a to oznaczało, że rosłam z tą miejscowością, obserwując jej przemiany, oceniając je według własnego widzimisię i testując je na sobie. Miasto to dawniej było mniej rozbudowane, niż obecnie, lecz zawsze zaliczało się do rodzinnych kurortów.
Surfingowcem każdy być może… Czy oby na pewno?:)
Dosłownie, bo z aligatorami, kajmanami i innymi dżunglowymi zwierzakami właśnie przyszło nam się rozstawać na dłużej.
Nad oceanem spędziliśmy cztery relaksujące i adaptujące dni. Pranek powitał nas cielesną „delirką” będącą miksem nieprzespanej nocy przy ruchliwej ulicy i coraz bardziej wychodzącą na ciało bordową opalenizną. Opatuleni po uszy we własne śpiwory, wychyliliśmy głowy zza zasłony ocienionego pokoju i padła ocena: „na dworze ciepło”.
„Tak, bo wy to w czepku jesteście urodzeni. Co sobie zaplanujecie, postanowicie, to wychodzi i już. Wszystko z górki, nic pod górkę.” Słowa te niejednokrotnie padały z ust mojej bliskiej przyjaciółki. Wszystko to wypowiadała z uśmiechem na twarzy. Może i coś w tym było, chociaż osobiście wierzę, że działo się tak dlatego, że bardzo w to wierzyliśmy.
To, co wyłoniło Tajlandię jako faworyta wśród pozostałych krajów azjatyckich, to kuchnia.
Wyspa starała się uatrakcyjnić czas swoich gości na różne sposoby. I poza tymi wymienionymi były: kursy nurkowania, gotowania (oczywiście nauka tajskiej kuchni), popularnego tajskiego boksu "muay thai" (a przynajmniej spróbowania swych sił na ringu Reggae Baru w centrum wyspy podczas zakrapianych alkoholem wieczorów), lotów na spadochronie ciągniętym przez szybką motorówkę, kajakingu, snorkelingu bądź organizowanych wycieczek połączonych z poznaniem wyspy jak i jej pobliskich mniejszych sąsiadów.
- O mamo, spójrz! Kubełek na plażę dla dorosłych. - Powiedział nasz syn, który już wiedział, że na spożywczych stoiskach dorośli mogą zakupić takie cudo dla siebie i niekoniecznie muszą się tym bawić w piasku:).
Do Tajlandii można by przyjeżdżać co roku na wakacje i za każdym razem wybierać inne miejsca odwiedzin. A i tak odnosiłoby się wrażenie, jakby pierwszy raz w życiu przyleciało się do tego kraju. Tak bardzo jest zróżnicowany, zachwyca na każdym kroku i nie nudzi.
Opuszczając spokojny domek na uboczu Kedah ("dzielnica" Langkawi), nie spodziewaliśmy się, iloma różnym środkami transportu będziemy tego dnia się przemieszczać. Gdybym o tym wiedziała będąc jeszcze w Polsce, postukałabym się w głowę z niedowierzania.