sobota, 14 czerwiec 2014

POCIĄG RELACJI WARSZAWA - MOSKWA

Pierwsze koty za płoty. Minął właśnie pierwszy dzień w Moskwie. Jeszcze nie dociera do nas, że tą długą podróż rozpoczęliśmy, ale miło zaskoczeni jesteśmy pozytywnym nastawieniem Julka do wszelkich zmian, jakie mu serwujemy od doby.

PIERWSZE CHWILE W DRODZE DO ROSJI

 

12 czerwca będący dniem wyjazdu, był dla nas bardzo ekscytujący, w pędzie, spędzany na pakowaniu, żegnaniu i lekkim ścisku w żołądku. Pociąg relacji Warszawa Gdańska – Moskwa odjeżdżał o godzinie 16.12. Ostatnie pożegnania na stacji PKP, sprawdzanie biletów przez rosyjskiego konduktora i po chwili siedzieliśmy w przedziale metr na dwa metry zastanawiając się jak pomieścimy się w nim w pozycji horyzontalnej w 4 osoby.

TRANSPORT TOWARÓW DO ROSJI

Trafiliśmy na polskiego pasażera. Później uznaliśmy to za ciekawe zrządzenie losu, gdyż na cały wagon stanowiliśmy jedynych Polaków. Pan Jacek przekazał parę ciekawych informacji o zwyczajach, o czym lepiej nie rozmawiać i uprzedzał przed wszelkimi kwestiami formalnymi czy technicznymi. Dzięki temu nie przeraziliśmy się, gdy w Białorusi zabrano nam paszporty znikając na jakiś czas z pola widzenia. Poszło sprawnie, mimo że zdarzało się podobno wcześniej, że urzędnik oddawał dokument tuż przed odjazdem pociągu z granicy, przyprawiając podróżnych o palpitacje serca. Niejednokrotnie też „przetrzepywano” bagaże w celu znalezienia czegoś podejrzanego, a zaskakującym było kiedyś dla urzędnika, że pan Jacek nie przewozi z Białorusi wódki. Było to dla nich co najmniej fałszywe i podejrzane.

WYMIANA TORÓW KOLEJOWYCH

Na granicy białoruskiej doświadczyliśmy również czynności zwanej „wymianą kół” w wagonach (a właściwie przerzucenie pociągu na inną szerokość torów). Wjechaliśmy w wielką halę, podnoszono nas na potężnych wysięgnikach, do tego rzucało nami, a wagon trzeszczał jakby miał się rozpaść na drobny mak. Podobno od tego momentu tory były szersze, stąd wymagały one również szerszych kół. I tu pojawił się taki pierwszy rosyjski żarcik – Krzysiek chciał wyjść na zewnątrz, zrobić parę fajnych zdjęć owej wymiany i usłyszał od konduktora uśmianego po pachy:
 „Proszę wsiąść do pociągu, bo będziemy strzelać”.

WSCHODNIE KLIMATY

Tu również doświadczyliśmy powrotu polskich czasów lat 80-tych. Do wagonu wparowały młode kobiety obładowane reklamówkami, nieustająco terkocących o łakociach, jakie oferowały ze swych uroczych siatek. Wszystko oczywiście stanowiło okazję, a były w tym tak dobre, że Krzysiek skołowany, by „odciążyć jedną z balastu” zakupił 3 puszki piwa. Niby dla równego rachunku:). Dla Julka był sok brzozowy, na szczęście niezbyt słodki.

Jako, że Krzysiek ze swoim rosyjskim dopiero  się rozkręcał, Jacek pokazał nam kolejny rosyjski paradoks – informację z rysunkiem kontaktu z zezwoleniem na ładowanie np. telefonu komórkowego. Dokładnie niżej pod tym rysunkiem widniał zakaz o nieużywaniu kontaktu do ładowania jakiegokolwiek urządzenia, nawet komórki.

Dla Julka zaskoczeniem był fakt, że „w tym małym pokoiku” mamy spać, a łóżka rozkłada nam jakiś pan każąc, w nieznanym mu języku, pościelić sobie spanie. Gdy nasz współtowarzysz zaczął szykować sobie pościel, zażartowałam do Julka:

- Pan Jacek przebiera się za duszka. – Gdy tak przewracał poszewką, jakby miał w nią wejść:).

- Panie, to prawda? – Zapytał zaskoczony Julek, nie wiedząc przy okazji jak zwracać się do kompana podróży.

Po chwili znalazł sobie rówieśnika Kolę do biegania do samej nocy po wagonie, naśladując jego rosyjski przeplatany z polskim. Zaskoczony oczywiście był imieniem, że kolega nazywa się tak jak napój, który pijemy.

Fot. Dzień wyjazdu pociągiem do Rosji i sama podróż (2014).

W końcu w Moskwie! Czas na rekonesans.

10 komentarzy

  • Asia
    Asia środa, 26 październik 2016

    Dzięki Nadia, cieszę się:)

  • Nadia
    Nadia środa, 26 październik 2016

    Fajna przygoda :). Ciekawie opisana!

  • Asia
    Asia wtorek, 25 październik 2016

    Dla mnie sama podróż jest przygodą, nie tylko dotarcie. Poza tym to dobry moment na wyciszenie, pomyślenie, obserwację i poznanie niepoznanego do tej pory. Z kwestii praktycznych: całonocna podróż (gdzie większość czasu się spało) na naszą trójkę kosztowała mniej niż lot samolotem (do którego i tak byśmy nie wsiedli, bo Lisu generalnie nie lata..).

  • Kinga | Floating My Boat
    Kinga | Floating My Boat wtorek, 25 październik 2016

    z jednej strony bym chciała, z drugiej tyle godzin w pociągu to jednak chyba nie na moją cierpliwość. :P

  • Asia
    Asia piątek, 21 październik 2016

    Wtedy było podobnie drogo Michał? Nas bilet kosztował 500 zł od łebka, nie licząc dziecka bo spało z nami na łóżku (wąskim, więc snu nie było:(. Tak, z tym zabraniem paszportu to jakiś absurd, ale co zrobić, kiedy jeszcze słyszy się żarty jak te podczas wymiany torów..

  • Michal
    Michal piątek, 21 październik 2016

    Łezka w oku się kręci, jechałem tym pociągiem do Rosji jeszcze na studiach, bodajże w 2006 roku. Byłem chyba jedynym Polakiem w wagonie, a jak na Białorusi zabrali paszport, to chyba byłem zbyt skołowany, żeby się martwić;-).

  • Asia
    Asia piątek, 21 październik 2016

    Trzeba przyznać, że ta podróż zdecydowanie dostarczała atrakcji: wąski przedział i 3 łóżka w pionie, zmiana torów (czyli podnoszenie całego pociągu z nami i przestawienie na inne tory), powoli pojawiający się klimat wschodu (te panie z siatkami zachęcające do kupna czegokolwiek, prosta ciepła rozmowa) a potem to już ogarnianie się w nowej rzeczywistości (ja nie znam słowa po rosyjsku a ogarnęłam w mig metro) i zaznajamianie z hostelowa komuną (o której w następnym wpisie:).

  • Szymon (zamiedzaidalej.pl)
    Szymon (zamiedzaidalej.pl) czwartek, 20 październik 2016

    Moskwa m tam 2 razy (autobusem i samochodem) i chcę wrócić. Chyba fajnie jechało się tym pociągiem? :) [na marginesie - chyba wolę pociągi od autobusów]

  • Asia
    Asia czwartek, 20 październik 2016

    ha ha, dokładnie. Tym bardziej, że zjechaliśmy pociagiem całą Azję więc wtedy zdecydowanie było jak zgodnie ze stwierdzeniem: "life is like an open railway"

  • Łukasz | Kartka z Podróży
    Łukasz | Kartka z Podróży czwartek, 20 październik 2016

    It should be said "life is like an open railway" instead of "life is like an open highway". Pięknie sobie tam poczynacie. Tak trzymać!

Leave a Reply

Your email address will not be published. HTML code is not allowed.