środa, 30 grudzień 2015

MAJÓWKA W CHORWACJI

Skoro trasa Polska – południe Europy (na Sycylię), pokonana samochodem z 7-miesięcznym dzieckiem, odbyła się bez jakichkolwiek utrudnień, podgrzało to nasze majowe zapędy na wyprawę do Chorwacji. Wielkimi krokami zbliżała się majówka, ale pogoda w kraju nie zapowiadała się zbyt ciekawie.

Spontaniczna i praktycznie podjęta w ostatniej chwili decyzja o wyjeździe w, znane nam już, rejony Riwiery Makarskiej, wydawała się idealnym rozwiązaniem.

ODPOCZYNEK NA MAKARSKIEJ

Tym razem ok. 1500-kilometrowa przeprawa autostradowa okazała się już nużąca i męcząca dla 2,5-letniego dziecka, co pociągnęło za sobą fizyczne wykończenie również u dorosłych. Sen w pół-siedzącym foteliku był dla niego nie do zaakceptowania. 

To, co w dorosłej podróży wydawało się oczywiste, szybko zostało zweryfikowane przez życie u boku dziecka. Dojeżdżając do Riwiery, gdzie nie czekała na nas żadna kwatera (bo standardowo poszukiwaliśmy jej zawsze na miejscu), zastanawiałam się nad kolejnymi godzinami spędzonymi w aucie, w oczekiwaniu na super ofertę noclegową wynalezioną i wynegocjowaną przez Krzyśka. Na szczęście poszło gładko, zdobyliśmy pokój z patio, ogrodem i widokiem na morze, a i ceny okazały się konkurencyjnie niskie w porównaniu do identycznych pokoi rezerwowanych przez turystów z większym wyprzedzeniem.

Parodniowy pobyt w Makarskiej z dzieckiem nie mógł być czasem poświęconym na aktywne zwiedzanie , wyszukiwanie Bóg wie jakich atrakcji, już nie mówiąc o imprezowaniu (które miałam w głowie w związku z Chorwacją, a które towarzyszyło mojemu studenckiemu wyjazdowi w te rejony kilka lat wcześniej). To były zdecydowanie dwa różne wyjazdy!:). Poza tym podczas tego wyjazdu zaczęłam się zastanawiać, czy oby na pewno jesteśmy w Chorwacji, bo co krok słyszałam tylko język polski. Niektóre dyskusje wprowadziły mnie w lekkie osłupienie, więc jak tylko mogliśmy, rozmawialiśmy po angielsku:).

Aura rozpieściła nas w tą chorwacką majówkę niemiłosiernie, pozwalając na gorący „plażing” i pierwsze morskie kąpiele w 2012 roku. 
  

Fot. Samochodowa podróż do Chorwacji i Riwiera Makarska 2012

 
 

CHORWACKIE SMAKI

O ile, osobiście, nie tęskniłam za „rakiją” (pamiętając upojny rejs swojej studenckiej ekipy z tym o to lokalnym trunkiem, który dla co poniektórych zakończył się „klęską urodzaju”), tak marzyłam o szybkim spożyciu „burka sa sirom” (burka z serem, jest też wersja z mięsem - „burek sa mesom”), którym zajadałam się niemalże każdego dnia. Tej wiosny do moich smaków dołączyły wołowo-jagnięce „cevapici”.

 

Fot. www.recepti.com/ www.wirtualnachorwacja.pl / meljoulwan.com

Ten artykuł o Chorwacji był zbyt fotograficzny? Zajrzyj koniecznie tutaj.

 

4 komentarzy

  • Asia
    Asia niedziela, 10 styczeń 2016

    No coś w tym jest, że duże skupisko naszych rodaków gdzieś za granicą tworzy jakiś niewyjaśnioną "nieogarniętą" komunę, która powoduje niejednokrotnie wstyd wśród tych, którzy do tego grona się nie zaliczają. No ale trzeba być ponadto i szukać zakamarków, które nie są tak popularne lub po prostu się nie przejmować. Zresztą o czym my mówimy.. świat jest tak ogromny, że nie trzeba jechać ponownie w miejsce, które w jakiś sposob nie zrobiło na nas większego wrażenia.

  • balkanyrudej
    balkanyrudej niedziela, 10 styczeń 2016

    Choć Bałkany jako taki uwielbiam, o tyle Chorwację omijam szerokim łukiem (a jeśli zdecyduję się tam wybrać raz jeszcze, to znów podczas absolutnego braku sezonu). Przede wszystkim jest tam dla mnie za drogo i przebywa tam zbyt wielu naszych rodaków. Choć spotyka się ich w wielu innych, bałkańskich krajach, o tyle w Cro jest ich chyba najwięcej na metr kwadratowy.
    Niemniej muszę przyznać, że Chorwacja jest piękna i gdyby nie te dwa wymienione przeze mnie niuanse, to pewnie byłabym tam częstszym gościem ;)

  • Asia
    Asia niedziela, 10 styczeń 2016

    Wiesz Remi, bo nie każdy wpis ma coś "wnosić".. ten wpis to przede wszystkim nasza fotogaleria, bo jak pisałam wyjazd był baaardzo spokojny na wakacje z dzieckiem, które pokonywaliśmy samochodem a majówka trwa krótko. Poza tym piszę również dla cioci Zdzisi, nie tylko dla zagorzałych podróżników:)

  • Remi
    Remi sobota, 09 styczeń 2016

    Ciekawość bierze o czym traktowały te dyskusje wprawiające w osłupienie i dlaczego rozmawialiście po angielsku? Żeby przypadkiem nikt się nie zorientował, że do Cro przyjeżdżają również kulturalni (?) i sympatyczni (?) Polacy? :)
    Niewiele wnosi ten opis, nie zainteresuje żadnego potencjalnego podróżnika wybierającego się w tamte rejony. Co innego ciocia Zdzisia... ona na pewno ucieszy się, że mieliście widok na morze i ładną pogodę :)

Leave a Reply

Your email address will not be published. HTML code is not allowed.