Skoro trasa Polska – południe Europy (na Sycylię), pokonana samochodem z 7-miesięcznym dzieckiem, odbyła się bez jakichkolwiek utrudnień, podgrzało to nasze majowe zapędy na wyprawę do Chorwacji. Wielkimi krokami zbliżała się majówka, ale pogoda w kraju nie zapowiadała się zbyt ciekawie.
Spontaniczna i praktycznie podjęta w ostatniej chwili decyzja o wyjeździe w, znane nam już, rejony Riwiery Makarskiej, wydawała się idealnym rozwiązaniem.
ODPOCZYNEK NA MAKARSKIEJ
Tym razem ok. 1500-kilometrowa przeprawa autostradowa okazała się już nużąca i męcząca dla 2,5-letniego dziecka, co pociągnęło za sobą fizyczne wykończenie również u dorosłych. Sen w pół-siedzącym foteliku był dla niego nie do zaakceptowania.
To, co w dorosłej podróży wydawało się oczywiste, szybko zostało zweryfikowane przez życie u boku dziecka. Dojeżdżając do Riwiery, gdzie nie czekała na nas żadna kwatera (bo standardowo poszukiwaliśmy jej zawsze na miejscu), zastanawiałam się nad kolejnymi godzinami spędzonymi w aucie, w oczekiwaniu na super ofertę noclegową wynalezioną i wynegocjowaną przez Krzyśka. Na szczęście poszło gładko, zdobyliśmy pokój z patio, ogrodem i widokiem na morze, a i ceny okazały się konkurencyjnie niskie w porównaniu do identycznych pokoi rezerwowanych przez turystów z większym wyprzedzeniem.
Parodniowy pobyt w Makarskiej z dzieckiem nie mógł być czasem poświęconym na aktywne zwiedzanie , wyszukiwanie Bóg wie jakich atrakcji, już nie mówiąc o imprezowaniu (które miałam w głowie w związku z Chorwacją, a które towarzyszyło mojemu studenckiemu wyjazdowi w te rejony kilka lat wcześniej). To były zdecydowanie dwa różne wyjazdy!:). Poza tym podczas tego wyjazdu zaczęłam się zastanawiać, czy oby na pewno jesteśmy w Chorwacji, bo co krok słyszałam tylko język polski. Niektóre dyskusje wprowadziły mnie w lekkie osłupienie, więc jak tylko mogliśmy, rozmawialiśmy po angielsku:).
Aura rozpieściła nas w tą chorwacką majówkę niemiłosiernie, pozwalając na gorący „plażing” i pierwsze morskie kąpiele w 2012 roku.
Fot. Samochodowa podróż do Chorwacji i Riwiera Makarska 2012
CHORWACKIE SMAKI
O ile, osobiście, nie tęskniłam za „rakiją” (pamiętając upojny rejs swojej studenckiej ekipy z tym o to lokalnym trunkiem, który dla co poniektórych zakończył się „klęską urodzaju”), tak marzyłam o szybkim spożyciu „burka sa sirom” (burka z serem, jest też wersja z mięsem - „burek sa mesom”), którym zajadałam się niemalże każdego dnia. Tej wiosny do moich smaków dołączyły wołowo-jagnięce „cevapici”.
Fot. www.recepti.com/ www.wirtualnachorwacja.pl / meljoulwan.com
Ten artykuł o Chorwacji był zbyt fotograficzny? Zajrzyj koniecznie tutaj.