Naszą podróż ku Karaibom dzielimy na etapy. Skoro drogi nie ułatwiają szybkich przejazdów, korzystamy na urokach miast kolonialnych Kolumbii.
Opuszczaliśmy Bogotę pełni ekscytacji na nowe kolumbijskie doznania i krajobrazy. Zdawaliśmy sobie sprawę z kiepskiej jakości dróg w tym kraju, więc mimo niewielkich odległości do pokonania w kierunku Karaibów, postanowiliśmy sobie podzielić trasę na parę przystanków.
Wydawać by się mogło, że w krajach Morza Śródziemnego mamy gwarantowaną pogodę w ciepłym sezonie. Wybór tygodni wakacyjnych nad Bałtykiem to czysta loteria. Z rocznym czy półrocznym wyprzedzeniem nie mamy pewności, czy będzie padać a może przyjdą wyczekiwane upały.
Stolica Kolumbii i jej największe miasto liczące ok. 8 mln mieszkańców, to miejsce które (podobno) się kocha lub nienawidzi. Dla nas był to obowiązkowy przystanek, po ok. 15-godzinnej podróży samolotem (z przystankiem we Frankfurcie nad Menem).