Podróżowanie uzależnia i ten, który ten nałóg pojął, będzie ciągał ze sobą również swoje dzieci. Dlatego, że sam lubi i po to, by pokazać im tą odmienność, pozwolić ją pojąć i samodzielnie ocenić. Bo podróżowanie uczy życia i warto tę cenną naukę przyjąć.
Tajlandia (Julek niemalże 4 lata).
CO DAJE PODRÓŻOWANIE Z DZIECKIEM?
Na co dzień dotykają nas przeróżne bodźce. Nas podróżowanie, czy to dalsze czy bliższe (nawet w obrębie własnego miasta) zawsze bardzo relaksowało, uspakajało, cieszyło. Nie miała wtedy znaczenia aura, pora roku czy towarzystwo. Wiedzieliśmy, że możemy liczyć na coś nowego, na niepowtarzalne odczucia.
Bieszczady z 2,5-latkiem.
Od najmniejszego berbecia towarzyszył nam nasz syn. I wtedy okazywało się, że również my w trakcie takiej podróży możemy doświadczyć czegoś niespotykanego. Bo inaczej samemu idzie się w góry, nawet te niższe, inaczej z niemowlakiem niesionym w nosidle a jeszcze odmiennie z parolatkiem, którego na samym wstępie nie można zniechęcić do dużego wysiłku, odmian, które mogłyby go przestraszyć. Warto dużo rozmawiać, przytaczać własne przykłady, na co dzień oswajać z różnego rodzaju aktywnością, np. poprzez wspólne chodzenie do muzeum, teatru, przejażdżki rowerem po parku, dłuższego spaceru bez wózka, pierwsze drobne trekkingi, wypady poza miasto. To również nauka dla dorosłego, jak się wyszykować w taką podróż, co dziecko powinno ze sobą wziąć, co lubi a czego nie, jak wyszykować potem dziecko na wyprawę szkolną.
Mongolia (6-miesięczna podróż z 3,5-latkiem po Azji).
DOŚWIADCZENIA PODRÓŻNICZE
Dłuższą podróż odbyliśmy z 7-miesięcznym synem autem na Sycylię. Częstsze postoje, oddech świeżym powietrzem, dodatkowy sen w motelu przy drodze. 3-dniowa jazda była i dla nas sporym wyzwaniem. Nauczyliśmy się:
- Oszczędności poprzez zaplanowany i wcześniej przygotowany prowiant na drogę, by unikać zakupów w droższych krajach UE, napełnianie baku samochodu do pełna jeszcze na granicy polskiej (z tego samego powodu co wyżej),
Pierwsza zagraniczna podróż 7-miesiecznego Julka na Sycylię.
- Poruszać po innych drogach, czytać znaki drogowe, czasami używać innego, nieznanego nam języka, pozwalaliśmy ludziom poznawać się z nami i naszym dzieckiem (reakcje bywały przeróżne:),
- Testowaliśmy nowe smaki i uczyliśmy ich dziecka,
Mongolia i codziennie baranina.
- Upewniliśmy się, że warto w nawet najkrótszej podróży się ubezpieczyć. Nigdy nie wiesz, kiedy wsparcie ubezpieczyciela ci się przyda.
Razem doświadczaliśmy mnóstwo mniejszych podróży po Polsce: nad morze, mazury, Bieszczady, odwiedzaliśmy mniej znane miasteczka. Z dziadkami, znajomymi z dziećmi, czy samodzielnie. Walczyliśmy z niechęcią Julka do długich podróży w samochodzie, zachęcając muzyką, bajkami, zabawami a nawet (w późniejszym czasie) ciekawymi książkowymi zadaniami. Robiliśmy razem zdjęcia, wyszukiwaliśmy zwierząt za oknem, oryginalnych obrazów.
Korsyka z 2,5-latkiem samochodem.
TRUDNOŚCI PO DRODZE
Podróż z 3,5-letnim Julkiem po Azji stanowiła dla nas ogromne wyzwanie. Kilkadziesiąt godzin w przeróżnych środkach transportu, trudny do pojęcia krzykliwy język i niejednokrotnie natarczywość ludzi powodowana ciekawością czy nawet uczynnością. Otwarcie nowych drzwi przy okazji podróży z dzieckiem. Radzenie sobie z brakiem apetytu syna i odkrywanie nowych własnych możliwości radzenia sobie z trudnościami.
Chiny i wypadek przy udziale motoroweru (Julek w szwach).
Emocjonalne próby radzenia sobie z trudnymi, nieprzewidywalnymi sytuacjami (tj. wypadek dziecka, odnalezienie szpitala w chińskiej wiosce, gdzie nikt nie rozumie innego języka poza chińskim). Doznawanie egzotyki krajów, ciepła morza, wspólne kajakowanie, rejsy wśród niespotykanych lagun i magicznych raf koralowych, spływ rzeką przez dżunglę, spanie w jurtach, jeżdżenie na wielbłądach po Gobi, przyjmowanie gościny Mongołów w ich domostwach, otwartość na próby nowego.
KOLEJNE CENNE NAUKI W DRODZE
Nasz syn, mimo obaw i strachu przed nowym, próbuje go przełamywać. Świetnie jeździ na rowerze (pierwszy raz zrobił to jako 5-latek na dworze u babci, teraz pokonujemy wiele kilometrów razem), nie boi się łyżew ani prób chodzenia na biegówkach (w Jakuszycach odbył swój pierwszy spacer).
Augustów, 6,5-letni Julek.
Pierwszy raz przepłynął się wpław o własnych siłach w Tajlandii zimą, zjechał na tyrolce w Augustowie mając 6 lat, jako 3,5-latek doznał zauroczenia dwukrotnie starszą dziewczynką z Mongolii (i ze wzajemnością). Jako 2,5-latek o własnych siłach wszedł na Połoninę Caryńską ze swoim kumplem rówieśnikiem. Uwielbia grać w piłkę nożną i spać u swoich kolegów z klasy. Wie, że wtedy dodatkowo rodzice szykują wyjątkowe atrakcje na powietrzu.
Mongolia i pierwsza miłość Julka:)
O ile my uwielbiamy organizować swoje podróże samodzielnie, tak z radością przyjmujemy propozycje wychowawczyni na całodniowe wyjazdy dzieci z podstawówki na przeróżne atrakcje w mieście i poza nim. Lato czy zima w mieście to dla naszego dziecka nagroda, nie kara. Są dzieci, są nowe bodźce, wiele się dzieje. Z utęsknieniem czeka na pierwsze w życiu kolonie, mimo że boi się tęsknoty. Z rodzicami wydaje się najbezpieczniej.
Pociągiem do Moskwy (Julek 3,5 roku).
Sen pod namiotem? Czemu nie. Ognisko z pieczeniem kiełbasek - super sprawa! Podchody w tajemniczym lesie a może spływ tratwą na Podlasiu. Nic tylko pakować plecak, wziąć wszystkie potrzebne rzeczy i bawić się w explorera. Toż to nie trzeba jechać na koniec świata:).
Spływ Biebrzą, Podlasie 2017.
Jeśli brak Wam odwagi na samodzielne podróżowanie, skorzystajcie z zorganizowanej wycieczki. Jeśli poszukujecie agencji turystycznych dla dzieci, koniecznie zajrzyjcie tutaj. Zaufane agencje, polecani opiekunowie - to wszystko dla nas, jako rodziców jest bardzo istotne. W końcu oddajemy w ręce nasze największe skarby. A to że dzieci powinny podróżować i że pozytywnie wpływa to na ich rozwój, nie ulega wątpliwości.
Korsyka pod namiotem (Julek 3,5 roku).
A wy, gdzie wybieracie się w swą najbliższą podróż lub gdzie wysyłacie swoje dzieci? Podzielicie się swymi odczuciami?